O pani Stanisławie Sławińskiej, mieszkance Grodziska Mazowieckiego, której pośmiertnie nadano medal „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” pisano w „The Jerusalem Post” i hiszpańskiej „La Vanguardii”, czas najwyższy również na „Bogorię”. Jest to niezwykła historia dwóch kobiet pochodzących z różnych rodzin i środowisk, które połączyła wojna. Prawie gotowy scenariusz filmu, choć mając w pamięci jak liczną społeczność Grodziska Mazowieckiego stanowili Żydzi, sprawiedliwych na pewno jest wśród nas więcej.
Esfira Maiman była Żydówką urodzoną w 1914 roku w Łodzi, w rodzinie związanej z przemysłem tekstylnym. Po wybuchu wojny, razem z rodziną udała się do Warszawy, gdzie została osadzona w getcie. W 1942 roku po śmierci ojca i ucieczce z getta, razem z innymi osobami pochodzenia żydowskiego schronienie znalazła w domu Stanisławy Sławińskiej przy ulicy 3 Maja w Grodzisku Mazowieckim. Po latach wspomina, że w tym domu poczuła się jak wśród przyjaciół.
Pan Roman Sławiński odbierając 11 listopada 2008 roku w Jerozolimie w Yad Vashem w imieniu cioci Stanisławy Sławińskiej medal „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” powiedział: „ 1943 roku miałem 10 lat. Moje wspomnienia są przeżyciami dziecka, które nie zawsze zdawało sobie sprawę z istniejących zagrożeń. Mój tata Witold Sławiński był jednym z pięciu braci. Wszyscy mieszkaliśmy w Grodzisku Mazowieckim. Jeden z braci ojca zginął w trakcie wojny z bolszewikami w 1920 roku. Pozostali, tzn. Tadeusz, Mieczysław i Jan poszli walczyć we wrześniu 1939 roku w obronie Polski. Brat ojca Mieczysław zginął i nie wiadomo gdzie jest pochowany, gdy samoloty bombardowały drogę, którą z moim ojcem przedzierali do obrony Warszawy. Tadeusz i Jan dostali się do niemieckiej niewoli. Jan jako szeregowiec został zwolniony wcześniej, natomiast mąż ciotki Tadeusz trafił do oflagu i po jakimś czasie wrócił do domu. Był mężem Stanisławy Sławińskiej. Nie mieli dzieci. Mnie traktowali jak syna. Po powrocie z kampanii wrześniowej stryj Tadeusz i mój ojciec zaczęli działać w Armii Krajowej. Mój ojciec został aresztowany przez gestapo. O czwartej rano zawieźli go na Szucha. Na Pawiaku był trzy miesiące i tam został rozstrzelany, podobno w ruinach getta. Stryj Tadeusz musiał uciekać do partyzantów w lesie. Jego oddział został rozbity, ale on przeżył. Niemcy wysłali go do obozu koncentracyjnego, gdzie przebywał do końca wojny.
Ciocia Stanisława na pewno musiała być wtajemniczona w działalność stryja i ojca. Zostałem tylko z mamą i babcią. Stryjek Janek pracował na kolei. Było nam bardzo ciężko. Wtedy ciocia powiedziała, żebym przychodził do niej i do babci na obiady. Dowiedziałem się, że ciocia ukrywa rodziny żydowskie. Wiedziałem czym to grozi, ale cała nasza rodzina tajemnicy dotrzymała.
Ciocia często prosiła mnie bym przychodził wieczorami, bo tak było bezpieczniej, aby pobawić się w ogrodzie z ukrywającymi się u niej dziewczynkami, które były w moim wieku. One tak mało wychodzą na podwórze – mówiła. Bawiliśmy się w chowanego, w berka i inne gry dziecięce, graliśmy w karty. Pamiętam, że nazywałem je mała Irka i duża Irka. Ciocia bardzo lubiła dzieci chociaż własnych mieć nie mogła. Pewnego razu powiedziała: przyjdź Romku ze skrzypcami, zrobimy bal kostiumowy. Przebrała nas w stroje balowe. Ja byłem jakimś maharadżą. Bawiliśmy się bardzo cicho ponieważ po drugiej stronie sieni mieszkał oficer niemiecki”.
Esfira Maiman po zakończeniu wojny dwa i pół roku spędziła w Niemczech, gdzie urodził się jej syn Yossi , który jest obecnie znanym w świecie przemysłowcem z branży energetycznej, a następnie wyjechała do Peru, ponieważ tam mieszkał jej kuzyn. Dopiero w 1972 roku przeniosła się do Izraela.
Pomimo upływu lat Esfira nigdy nie zapomniała kobiety, która uratowała jej życie. Przypuszczała, że starsza od niej o siedem lat Stanisława już nie żyje, ale pamiętała małego chłopca Romana, któremu nie wolno było mówić o ukrywających się w domu Stanisławy osobach. Na uroczystości w Yad Vashem powiedziała, że spotkanie z nim po wielu latach jest dla niej niezapomnianym przeżyciem, podobnie z jego synem i wnukiem, a uhonorowanie Stanisławy spełnieniem marzeń.
Pan Roman Sławiński daleki jest on nadawania swoim wspomnieniom formy penegiryku. Podkreśla, że ciocia po prostu kochała ludzi. Zawsze u każdego człowieka potrafiła dopatrzeć się czegoś pozytywnego. „Po wojnie mieszkała w Łodzi. Na każde święta przyjeżdżałem do niej ponieważ bardzo dobrze się tam czułem. Poznałem jej przyjaciół pochodzenia żydowskiego, którzy także bardzo mnie lubili. Zwracałem się do nich wujku, ciociu. Do dzisiaj zachowałem bardzo miłe wspomnienia z tamtego okresu”.
Według szacunków historyków, co najmniej kilkaset tysięcy Polaków, zarówno dorosłych, jak i dzieci, w różnorodny sposób udzielało podczas II wojny światowej pomocy Żydom, za co groziła kara śmierci. Liczbę uratowanych Żydów ocenia się na kilkadziesiąt tysięcy. Ponad 6 tysięcy Polaków, wśród nich mieszkającą w Grodzisku Mazowieckim Stanisława Sławińska, zostało uhonorowanych medalami „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”. Termin Yad Vashem oznacza „miejsce i imię”. Zaczerpnięty został z księgi Izajasza: „dam miejsce w moim domu i w moich murach oraz imię lepsze od synów i córek , dam imię wieczyste i niezniszczalne”.