„Sadowski to taki easy rider polskiej literatury współczesnej” – powiedział Jerzy Jankowski.

W słowach Jurka Jankowskiego, które wypowiedział już nie pamiętam kiedy i w jakich okolicznościach jest dużo racji. Chyba zawsze siebie traktowałem w ten sposób, jako swobodnego jeźdźca. Moja przygoda z literaturą rozpoczęła się na studiach. Prowadziła od pierwszych prób, poprzez warsztaty literackie zorganizowane w Staromiejskim Domu Kultury w Warszawie, publikacje prasowe, wydane pod własnym nazwiskiem arkusze, wieczory autorskie, aż do książek: wydanego w 1992 r. debiutanckiego zbioru opowiadań „Krzyk gorejący”, zbioru opowiadań „Potlacz” z 1998 r., tomiku wierszy „Jazz – Pieśni” z 2010 r. i „Wniebogłosy” z 2018 r.

Byłem współredaktorem miesięcznika literackiego „Krzywe Koło Literatury”. Po drodze przytrafiały się publikacje w „Życiu”, „Akcencie”, „Literaturze”, „brulionie”, „Czasie Kultury”, „Więzi”, „Tygodniku Powszechnym”, „Nowym Nurcie”, „Pracowni”. Krytyką literacką zajmowałem się m.in. w miesięczniku „Nowe Książki”.

Konkursy literackie są w pewnym sensie atrapą prawdziwego życia literackiego, ale z drugiej strony umożliwiają spotkania z innymi autorami. Nie nagrody są najważniejsze, ale … były m.in. w III Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Tadeusza Micińskiego (1992), IX Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. J.I. Kraszewskiego (1993), VIII edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. C.K. Norwida (2010), XI Konkursie Poetyckim im. Jana Kulki w Łomży, XX Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. W. Olszewskiego w Bełchatowie, XVIII Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Romualda III Mikoszewskiego w Łosicach (2013).

Do tego poezja i proza w antologiach: „Co zostanie ..” (1990), „Grenzen überschreiten. Polens junge Generation erzählt”, (1996), “Willa Radogoszcz” (2010) i inne.

Kiedyś jeden z krytyków literackich napisał w recenzji, że Sadowski w sumie nieźle pisze, ale jest taki jakiś prowincjonalny, a zasługuje na więcej. Mnie ta prowincjonalność jednak w niczym nie przeszkadza. Grodzisk jest dla mnie tym, czym Drohobycz był dla Schulza, a Dublin dla Joycea. Dobrze to oddają słowa Goethego, że „kto pragnie poznać poetę, winien jechać do jego kraju”. Dla mnie wystarczy, że przyjedzie do Grodziska.

Pisanie poezji czy prozy nie jest zajęciem normalnym. Normalni ludzie nie uprawiają literatury, ale ja już nie potrafię nie pisać.