Odnaleziony wiersz
Jarosław Iwaszkiewicz był aktywnym czytelnikiem książek. Często poprawiał w nich napotkane błędy czy robił zapiski na marginesach. A miał w czym wybierać, ponieważ dziś księgozbiór Muzeum im. Anny i Jarosław Iwaszkiewiczów w Stawisku liczy prawie dwadzieścia tysięcy woluminów. Są to książki, które rodzina Iwaszkiewiczów gromadziła przez całe życie.
Jak wielkie było zdziwienie Beaty Izdebskiej-Zybały, która zajmuje się tym księgozbiorem, gdy w połowie ubiegłego roku natrafiła na tomik wierszy neoawangardowego artysty, autora manifestów i legendy sztuki lat 60. i 70. Andrzeja Partuma „Powodzenia nieurodzaj zwałka papki” z 1965 roku. Na jednej ze stron tomiku wydanego nakładem własnym autora, znajduje się rękopis wiersza Iwaszkiewicza „Smak agrestu w Kalniku”, który nigdy wcześniej nie został opublikowany. Nie ma go m.in. w książce Piotra Mitznera „Sprawy osobiste i inne wiersze rozproszone”, która zawiera właśnie tego rodzaju utwory.
Dotychczas pracownicy stawiskiego muzeum odkrywali notatki poety, zapiski i marginalia. W książkach jest bardzo dużo dedykacji innych autorów, ale jeszcze nigdy nie znaleźli wiersza. Nie ma również śladu po lekturze tomiku Partuma przez Iwaszkiewicza w postaci recenzji. Wytłumaczenie może być tylko jedno – poeta nosił niewielkich rozmiarów książkę wśród innych dokumentów, na wolnej stronie napisał wiersz, o którym następnie zapomniał.
Warto przytoczyć cały wiersz:
smak agrestu
w Kalniku
zapach gruszek
w Tymoszówce
rama okienna
z nocą jesienną
w Malinie
wszystko się zwali
iskry dzieciństwa
rosy starte stopą chłopca
łzy starcze
tyle głosów które ja tylko pamiętam
tyle twarzy które u mnie tkwią w głowie
tyle żartów które ja tylko rozumiem
czy to ważne?
maszyna doskonała
rozpadnie się cała
14.IV.65
Wiersz powstał, gdy Iwaszkiewicz miał 71 lat. Był to dla niego okres dużej aktywności literackiej i społecznej. Kto wie, być może napisał go w kolejce EKD do Podkowy Leśnej?
W „Dzienniku” pod datą 10 kwietnia 1965 r. poeta pisał, że w radiu słuchał „piosenek ludowych od Ciechanowa, Mławy, Płońska, wszystkie o konikach, o miłości, jakież prześliczne. Tak do głębi wzruszające pejzaże, uczuciem, wymową, której już nie ma. Tak straszne uczucie żalu i miłości do tego kraju, do wsi, do pola, do ziemi, do konia”.
Tematyka odnalezionego wiersza jest typowa dla Iwaszkiewicza, który wcześnie wszedł w rolę „starego poety”: wspomnienia z dzieciństwa, upływ czasu. Dom w Kalniku to miejsce urodzin Jarosława, gdzie upłynęło jego szczęśliwe dzieciństwo. Budynek – ten zaczarowany pałac dzieciństwa i jego topografię opisuje szczegółowo w książce „Ogrody”. Krzaki agrestu są w nim prawie tak wielkie jak krzaki bzu.
W Tymoszówce mieszkał razem z rodziną starszy kuzyn Iwaszkiewicza – Karol Szymanowski, który wywarł silny wpływ na kształtowanie się jego postawy estetycznej. Dla poety Tymoszówka, gdzie kultywowano polskość i kulturę zachodnią stała się oknem na świat.
Wreszcie Malin to miejsce związane z Jurą Mikłucho-Makłajem – gimnazjalnym przyjacielem Iwaszkiewicza – szalonym Rosjaninem, anarchistą i antysemitą. W jego rodzinnym domu spędzał jesienne wieczory.
Zakończenie wiersza to mimo wszystko nadzieja jaką daje pisanie, utrwalanie przeszłości.