Kamienna muzyka na kontrabas
Tymoteusz Karpowicz – czołowy twórca poezji lingwistycznej uznawał muzykę za najdoskonalszą formę wyrazu artystycznego. Jego zdaniem to właśnie muzyka potrafi w lepszy sposób niż poezja wyrażać dynamizm zmieniającego się świata. O jego projekcie poetyckim można mówić jako o „komponowaniu”. Sam poeta mówił o potrzebie czytania jego książek poetyckich w taki sposób, jak odbiera się dzieło muzyczne.
„Kamienna muzyka” to czwarty tomik poezji T. Karpowicza z 1958 roku. Tytułowa metafora łączy pozornie nieprzystające do siebie elementy, a zarazem dwa odległe zmysły: muzykę, jednoznacznie kojarzoną ze słuchem oraz przymiotnik „kamienny”. Powierzchnię kamienia cechuje gładkość lub chropowatość, wiąże się on wiec z dotykiem. To symbol „nieludzkiej” strony natury, która odgradza się od człowieka. Dlatego spodziewalibyśmy się skojarzenia przymiotnika „kamienny” raczej z ciszą niż z muzyką, zważywszy na konotację z określeniem „martwa cisza”.
Nic zatem dziwnego, że kamienną muzyką Karpowicza zainteresował się kontrabasista młodego pokolenia Mateusz Woźniak, który z programem „Kamienna muzyka – muzyczne interpretacje poezji Tymoteusza Karpowicza” wystąpił 4 lipca br. W Centrum Kultury i Inicjatyw Obywatelskich – Pałacyku Kasynu w Podkowie Leśnej. Muzyk swobodnie porusza się w różnych gatunkach muzycznych, od klasyki po jazz. Tytułowy wiersz według M. Woźniaka ma puls i niesamowitą motorykę. Tak sobie wyobrażałem muzykę – mówi. Nie jest to muzyka łatwa, ale bez wątpienia warta naszej uwagi.