Grodzisk na piwnym szlaku

 

Nie wszyscy wiedzą o tradycjach piwowarskich Grodziska. Tym bardziej warto odnotować publikację Henryka Sienkiewicza „Piwne Mazowsze”. W rozdziale „Mazowieckie piwa, których dawno nie ma” autor pisze, że w Grodzisku przywilej propinacyjny czyli wyłączne prawo do produkcji i sprzedaży trunków i jednocześnie obowiązek kupowania określonych ilości alkoholu w należących do właścicieli ziemskich karczmach, mieli oprócz kolejnych właścicieli miasta, także proboszczowie. Duchowni jednak oddawali browar i produkcję piwa arendarzom, czyli by posłużyć się współczesną terminologią leasingobiorcom.

Wyjątkiem był ks. Franciszek Rogowski, który w latach 1699-1714 kontynuował zbożne dzieło budowy murowanej świątyni. Okazał się nie tylko dobrym gospodarzem parafii, ale również znakomitym biznesmenem, gdyż bronił wspomnianego na wstępie przywileju propinacyjnego przed dzierżawcami. Spośród trzech karczm grodziskich, dwie należały do obrotnego proboszcza.

Na tle propinacji dochodziło do konfliktów między mieszczanami, a właścicielami miasta. Ci pierwsi mogli sprowadzać piwo tylko do własnej konsumpcji, bez prawa do handlowania nim. Gdy w 1864 roku dochód propinacyjny został wydzierżawiony, to ograniczone prawo zostało zniesione. Mieszczanie musieli kupować piwo oraz inne alkohole wyłącznie u dzierżawcy. Skarżyli się, że napitek był zbyt drogi i dość marnej jakości.

Jak pisze autor piwnego przewodnika po Mazowszu, mieszkańcy Grodziska Mazowieckiego nie narzekali na walory złocistego napoju z pianką dostępnego tu w okresie międzywojennym. Działała wtedy w mieście przy ulicy Przechodniej, rozlewnia znakomitych piw ze skierniewickiego browaru Strakacza.