Opowieści z drogi Jana Zdzisława Brudnickiego

Ernesto „Che” Guevara napisał „Dzienniki motocyklowe”, David Byrne – lider grupy rockowej Talking Heads „Dzienniki rowerowe”, krytyk literacki i publicysta, przed laty redaktor wielu pism literackich Jan Zdzisław Brudnicki przypomniał sobie jak to przed wojną wskoczył na rower i stąd książka „Jeździdło do świata”. Brudnickiemu bliżej do Byrne’a, ale to tylko pozory. Łączy ich rower. Byrne, zapalony rowerzysta podróżuje ze swoim rowerem po całym świecie. Opisuje Berlin, Stambuł, Buenos Aires, Manilę, Londyn, Sydney, San Francisco, Nowy Jork. Brudnicki o wiele skromniej: Kozienice i okolice, Warszawę i Mazowsze.

No cóż, wiele rzeczy warunkuje historia. Każdy ma swoją powieść drogi. Brudnicki roweru nawet nie nazywa rowerem, tylko swoimi „lepszymi nogami”. To po prostu jakiś zlepek części od różnych rowerów, które udało się w szopie poskładać. Bardziej przypomina rowery marki „Ukraina”, które swego czasu zalały polski rynek niż dzisiejsze BMX. Ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsze jest życie, które wspomina z perspektywy siodełka jeździła: trudne lata powojenne, wiejskie zabawy, pierwsze podboje miłosne, i czasy studenckie w akademiku na warszawskim Grochowie. Wspomina lekturę Prousta i znajomość z wybitnym znawcą twórczości Czechowicza i mieszkańcem Milanówka – Janem Witanem.

Siła książki Brudnickiego tkwi w języku, którym się posługuje autor. Jest to język „starego roweru”, ale język żywy, kiedy trzeba gwarowy, czerpiący z rozmów zasłyszanych w wiejskim sklepie, czasami zgrzytający jak nienasmarowane przekładnie. Będący materiałem do badania dla następców Kolberga. Wszystko okraszone anegdotami, takimi jak ta: „… co Niemiec to Niemiec, jak u Goethego się ma człowiek zabić, to bierze rewolwer i sobie w głowę strzela. Jak Gustaw chce się zabić, to się zabija, nie zabija, zabija, ożywa, zabija, i wraca do żywych ni to żywy ni umarły. Ni to, ni tamto”. Coś w tym jest.

Jeśli lubicie powieści Wiesława Myśliwskiego, to książkę Jana Zdzisława Brudnickiego „Jeździdło do świata” też polubicie.